Lochy

Strażnicy wprowadzili elfkę do ciemnych, obskurnych, kamiennych korytarzy. W powietrzu unosił się zapach wilgoci i stęchlizny. Kilkoro więźniów podniosło na nią obłąkane spojrzenia, aby po chwili skulić się w kącie celi przed brutalnością strażników.
- Oto Twoja nowa komnata ślicznotko! - warknął mężczyzna i popchnął ją na kamienną posadzkę zamykając kraty.

-Jeszcze tego pożałujecie!- krzykneła głośno wstajac z posadzki. zabrali jej łuk i miecz.. Jak mogli? Elfka byla wściekła .. chyba pierwszy raz w życiu. Na jej policzku nadal widniał czerwony ślad.

- Wkrótce się zobaczymy
Śmiech mężczyzn jeszcze przez dłuższą chwilę krążył w powietrzu, gdy Ci opuścili obskurne lochy. Panowała tutaj grobowa cisza, jakby wszyscy pogodzili się ze swoim marnym losem.

Rozejrzala sie do okoła. pochwili spojrzała na kratu.. przestwiłąjedna noge i próbowała sie przez nie przecisnąć.. bez skutku. Usiadła na ziemi i podkuliłą nogi

Po kilku minutach, a może godzinach, gdyż w lochach czas płynął własnymi prawami, na kamiennych schodach rozległy się kroki, których echo odbijało się od wysokich ścian.
- Alex? - po chwili jasne światło wypełniło lochy.

-Tak to ja- wyszeptała i przyblizyła sie do krat wkładajac głowe między stalowe druty.

Chłopak wyłonił się z mroku. W dłoni trzymał płonącą pochodnie, która rzucała złowrogie cienie na kamienne ściany.
- Miałaś wrócić do siebie - rzekł spoglądając na nią i szukając między kilkunastoma kluczami tego jedynego. - Dlaczego mnie nie posłuchałaś?

-Ee... poprostu chciałam zobaczyć gdzie poszłeś- no przecierz nie powie mu że sie o niego martwiła.- Już biegłam w strone studni gdy mnie zatrzymano-wyszeptała pocierajac policzek.

Chłopak zmarszczył brwi przyglądając się uważnie elfce.
- Bili Cie? - wyszeptał, jednocześnie stwierdzając coś, czego był pewien. W jego głosie brzmiała nuta goryczy i rozdrażnienia.
Nareszcie odnalazł właściwy klucz i przekręcił zamek. Powoli otwarł drzwi obawiając się, że te zaskrzypią.

Usmiechnełą sie widzac jak dzwi sie otwierali.
-Tylko raz.. bo ugryzłam strażnika... bedziesz miał klopoty co?-spojrzała na niego i wyszła ostrożnie z klatki .

- Może... - odparł wymijająco, chociaż wiedział co go czeka gdy ktoś zauważy lub dowie się, że to właśnie on uwolnił elfkę, księżniczkę Krainy Selvatico. Już widział wściekłość, furię wymalowaną na twarzy ojca. Jednak teraz liczyło się tylko to, aby bezpiecznie wyprowadzić ją z zamku.
- Już i tak mam kłopoty, za to...nie ważne - dodał i machnął dłonią zamykając celę i podchodząc do schodów.
Szybkim ruchem dłoni zgasił ogień i podał elfce dłoń.
[podziemny labirynt]

Złapała jego silną dłoń , swoją , bladą delikatną.
-Za co Migtox?-wyszeptała cicho idac za nim.