Dom Chestera

- Ale istnieje szansa, że gdyby żył, nie poznałbym ciebie - powiedział próbując się uśmiechnąć. Zamiast tego wyszedł mu jakiś dziwny grymas. - Zawsze należy patrzec na tę jaśniejszą stronę.

- A kim ja takim jestem? -podniosła na niego wzrok.- Ojca ani nic ci nie zastąpie-oparła sie korzeń drzewa, była zmęczona i to bardzo.

- Jesteś osobą, która pomogła mi trafić do domu, a to znaczy wiele. A teraz - powiedział wstając - połóż się na trochę i odpocznij, jesteś zmęczona. - chwycił swój płaszcz i przykrył nim dziewczynę - będzie ci cieplej i przynajmniej trochę wygodniej.

-Dzieki- wyszeptała i położyła sie na ziemi.- Posaram sie jeszcze nie zasnąć.- sierowała twarz w jego stronę.- To był męczący dzień, a na dodatek używałam magi.

- Nie przejmuj się. Możesz iść spać, ja postaram się tymczasem zacząć przygotowania do odbudowy. - Dorzucił trochę drewna do ogniska, aby długo płonęło. Następnie ruszył w kierunku pomostu. Belki, z których był zbudowany, były w kiepskim stanie, ale gwoździe nadawały się do użytku. Następnie obszedł szczątki budynków. Tutaj nie było nawet czego szukać, wszystko zostało zniszczone przez pożar. Chodził tak wśród zgliszczy i starał sobie przypomnieć dzieciństwo.

Zasnełą pochwili , była wycięczona całym dniem.. Do tego dochodziła ta niepewność. Niepewność czy odziwska swój naszyjnik który był dlaniej strasznie cenny. Czy oczymś śniła? Taaa.. o białych jednorożcach.

Nawet nie zauważył, kiedy jego towarzyszka usnęła. Pochłonęły go myśli, wspomnienia. Krążył tak po ruinie, nie aby ocenić straty i jakie będzie miał trudności przy odbudowie. Chciał przypomnieć sobie każdą chwilę spędzoną z ojcem. Właśnie gdy tak krążył w zamyśleniu podłoga zarwała się pod nim. Uderzył o wyłożoną kamieniami posadzkę i pogrążył się w ciemności. Na szczęście upadł z niezbyt wysoka, więc nie nabawił się żadnych poważniejszych urazów. Poza tym, że w obecnej chwili bolały go wszystkie mięśnie. - To nie należało do przyjemności - powiedział krzywiąc się delikatnie z bólu - ale gdzie ja jestem do diaska. ALEX - wrzasnął głośno

Dziewczyna jak oparzona wstała i pobiegła przed siebie , tam skąd dochodził krzyk.
-Chester gdzie jesteś- Rozglądała sie i nagle zauwazyła dzióre w ziemi Szybko uklękła i spojrzała w dół.
-Chester, Nic ci nie jest?

- Nie, poza tym, że się porządnie poobijałem. Umiesz zrobić pochodnię? - rzucił w kierunku otworu - kompletnie nic tutaj nie widać, nawet nie wiem jak mogę stąd wyjść - tymczasem wzrok powoli przyzwyczajał się do panującego mroku. W pobliżu nie było widać żadnej ściany, a wolał się zbytnio nie oddalać w ciemność.

Znalazła jakiś kij i owineła go jakimś materiałem.. Po chwili odpaliła go od ogniska. Znowu bodeszłą do dzióry.
-łap-zrzuciła mu ostożnie pochodnie.

Płonący kij upadł tuż koło niego - Dzięki - rzucił w jej kierunku. Teraz widział, że znajduje się w jakiejś piwnicy. Kawałek dalej po jego prawej stronie znajdowały się schody - Widzę wyjście, kawałek dalej - rzucił do dziewczyny. Szybko przedostał się po schodkach tuż pod strop. Kilkakrotnie uderzył w klapę i wydostał się na zewnątrz.

-Nic ci nie jest?- spytała przygladajac mu sie.Ptrzeczesałą palcami włosy i zaplątała je w kucyk.

- Nie nic mi się nie stało. - spojrzał na schody którymi wydostał się z pułapki - ale zastanawiam się co jest tam na dole. Wygląda jak zwykła piwnica, ale warto ją przeszukać. Może znajdziemy coś ciekawego... Idziesz ze mną - spytał elfkę.

-No mogę iść, ale czy to napewno bezpieczne?- uniosła jedną brew i niepewnie spojrzałana Chestera.

- Jak to mówią: "Co nas nie zabije, to nas wzmocni" - uśmiechnął się przelotnie - wątpię czy w piwnicy zniszczonego domostwa kryją się gorsze potworności niż szczury.